Strony

10 lutego 2017

Od Leviego - Cd. Fabiana

Czy czuł się w tej sytuacji komfortowo? Nie bardzo. Nie chodziło tu już nawet o jego samego. Owszem stał jak słup po środku pokoju w tej swojej kiecce, wlepiając spojrzenie raz w Fabiana raz w służącą, jednak tym co najbardziej go martwiło, było otwarte gadanie o ich relacjach w jej obecności. Nikt ze służby nie miał się o tym dowiedzieć. Oczywiście, że cieszył się z głośnego oświadczenia, że tyłek władcy jest własnością małej, nic nie znaczącej egzystencji gwardzisty.
Postanowił, więc wziąć sprawy w swoje ręce. Odchrząknął głośno, zwracając uwagę obojga na sobie. Uniósł drwiąco brew na dziewczynę na ziemi i podszedł do szafy z ubraniami, wyciągając z niej pierwszą lepszą koszulę, którą zaraz rzucił drugiemu mężczyźnie.
- Nikt nie powiedział ci, że póki nie powie "proszę", nie możesz wejść? - warknął i pomógł dziewczynie wstać. Kolejna wyższa od niego. Posłał błagalne spojrzenie za siebie, by dostać tylko obojętne wzruszenie ramionami. Zabije go kiedyś, za służbę wyższą od niego. Westchnął rozdrażniony i zabrał dziewczynie tacę z rąk. - Następnym razem, proszę mieć to na uwadze - dodał kąśliwie. Posłał jej ostatnie spojrzenie i zaraz przeniósł je na tacę. Położył ją na szafce przy łóżku i odkroił sobie kawałek potrawy, by zaraz wpakować do ust. - Nie dobre to, fe - mruknął próbując pozbyć się smaku ryby z języka. No tak, przecież ich nie lubi.
- To po co dotykasz, moje śniadanie - mruknął Fabian, zapinając ostatnie guziki koszuli. Levi zjechał wzrokiem w dół z zawodem stwierdzając, że zdołał się dorwać też do spodni. Podrapał się lekko po karku. Owszem, myślał, że ich nie założy, jednak widocznie się mylił. 
Spojrzał pustym wzrokiem na Bogdana opartego o ścianę i przypomniał sobie o skardze, którą miał powiedzieć mężczyźnie.
- Jak to możliwe, że nadal nie nauczyłeś się, że nie masz we mnie dochodzić? - warknął i skrzyżował ręce na piersi. Może i to był także jego błąd i powinien się skarcić za to, że mu nie przypomniał, ale nie zawracał sobie tym głowy. Naprawdę nienawidził gdy musiał później tam czyścić, gdy jego tyły były całe obolałe. - Musiałem spędzić całą godzinę w łaźni próbując się pozbyć twojej spermy - syknął. - Więc chodź raz bądź tak miły i pomóż mi posprzątać ten syf, który zostawiliśmy.
Nie spodziewał się odpowiedzi. Nie po tym, jak zobaczył, że Fabian wygodnie rozsiadł się na łóżku i zaczął pochłaniać śniadanie. Levi westchnął cicho i przysiadł obok niego.
- Ty zostawiłeś - wypomniał mu, wskazując na niego widelcem. Dobra niech będzie. Większość była jego. Rozumiał, że i tak wszystko ogarnie sam, zawsze to robił. Czasami robił to zanim monarcha się obudzi i miał zbędne rozmowy z głowy, jednak teraz nie czuł się na siłach, żeby robić wszystko samemu. Poza tym, królowi przyda się lekcja sprzątania. Z rezygnacją zaczął wgapiać się w przeżuwające usta Fabiana, dokładnie przypominając sobie wczorajszą noc. Wiedział, że prędzej czy później soczysty rumieniec wkradnie się na jego blade policzki, jednak w tym momencie się nie przejmował. Całą wolną wolą powstrzymał się od nachylenia i złączenia ich ust w pocałunku. Szybko wstał z łóżka, sięgnął po pościel z podłogi i zaczął zdejmować z niej poszewkę, by zanieść ją później praczkom. Szybko założył na nią czystą. To samo zrobił z poduszkami. W ekspresowym tempie zebrał ich wczorajsze ubrania i ułożył na niewielkiej kupce. Sznur nadal był przywiązany do ramy łóżka, dlatego nawet go nie dotykał. Szybko wziął w ręce stos materiału i z trudem podreptał do pralni. Miał trochę problemów z powrotem do pokoju, wciąż wchodząc w niewłaściwe korytarze, jednak udało mu się trafić. Szybko sięgnął po miotłę z kąta i zmiótł wszystko z podłogi, później myjąc dokładnie mokrą szmatą. Tak, był świadom tego, że czarnowłosy ciągle mu się przygląda, korzystając z okazji, iż klęczy i jest do niego tyłem. Zignorował to jednak, choć może i w pewnym stopniu napawał się tym. Cieszył się, że może być 'podziwiany' właśnie przez niego. - Co do tego tematu o nasieniu - przerwał ciszę. - Czy to nie znaczy, że jesteś mój? - powiedział dosadnie, jakby chcąc mu to przypomnieć. Levi westchnął cicho i usiadł na piętach, odwracając głowę w jego stronę. 
- Byłbym szczęśliwy, gdybym mógł tak powiedzieć o tobie - mruknął pod nosem, mając nadzieję, że nie słyszał. - Cieszę się, że tak myślisz - dodał głośniej i wrócił do przerwanego zajęcia. Gdy już wszystko w zasięgu jego wzroku błyszczało zabrał z szafki pustą tacę i wsadził ją pod pachę. Bogdana wystawił za drzwi, szykując się do sprzątania reszty pałacu. Gdy już miał wychodzić, spojrzał jeszcze raz za siebie, zatrzymując się na delikatnych ustach. Nie, przestań. Po prostu wyszedł, bez jakichkolwiek działań.

[Fab?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz