Strony

22 lutego 2017

Od Fabiana - Cd. Hanshi

— Jesteś cholernie sztywnym kolesiem, Levi. Musisz nauczyć się bawić, lub chociaż POZWÓL MI ROZWALAĆ TYCH NĘDZNIKÓW. Widziałeś, jak słabo wymachiwali tymi rękami? Jakby mieli makaron zamiast palców, musiałem im pomóc spotkać się z bólem, Lewusieee — oznajmiłem przejętym tonem, mocno gestykulując. Ten tylko prychnął znacząco. Odwrócił się w stronę drzwi, poganiając mnie wzrokiem. Prychnąłem znacząco, zakładając ręce na piersi. Co za mendium... Ale co to to takie, na łożu leży.
— Idziesz? — warknął, łapiąc mnie za ramię. Zignorowałem go całkowicie, pomimo że ból się odezwał, powoli sunąc do kobiety na materacu. Tak, to ta strażniczka. Najmłodsza, jak dotąd. I w ogóle, dama, tyle, że ma większego kopa od większości wojowników na dworze. Ten szał w jej oczach, brak świadomości... Coś, co doskonale można wykorzystać. Pozwoliłem, w sumie nakazałem Ackermanowi odejść ruchem dłoni, stojąc przed Rimą.
  Te siniaki, ślady. Plus charakterystyczne zadrapania na tarczy. Automatycznie westchnąłem ciężko, przecierając twarz. Dlaczego pozwoliłem mu używać te głupie ostrza. Poza tym, znowu wykorzystuje moich do własnych, brudnych treningów. Masochista walony. Tylko, skoro tak, to czemu nie przyjdzie do mnie? Aż tak zawalony nie jestem, a chęć przywalenia mu wzrosła, gdy okazał się wyższy.
— Roronoa Zero, oto nowa choroba — mruknąłem, podsuwając do siebie drewniany stołek. Oparłem łokcie na kolanach, łącząc palce. Zaciekawiona Hanshi skupiła na mnie swoje spojrzenie, lekko się podnosząc do pionu — Objawia się głupim popisem z mieczykami, oraz rujnowaniem moich strażników. No i dodatkowo uruchamia w tobie tę bestię. Szkoda, żeś mu nie wepchała swojego patyka do gardła, skoro tak lubi twarde rzeczy w ustach, hm.
— Skąd wiesz... Skąd Sir Imcora o tym wie?
— O tym, że zemdlałaś pod murem, czy twoich atakach? Muszę być na bieżąco, jeśli chodzi o moich podwładnych, a uwierz mi, zdobycie jakichkolwiek pożytecznych informacji o takiej... Jakby to ująć, niepotrzebnej osobie jak ty jest w miarę trudne. Oddać cały składzik alkoholu, żeby wiedzieć o tym, że dostajesz okresu i rozwalasz wszystko co się rusza. Na dodatek, konwalie to niezły wybór. Osobiście jednak wolę drób — uśmiechnąłem się, mrużąc oczy — Też chciałbym w taki łatwy sposób posyłać ludzi na drugą stronę, serio. Da się to kupić? Możesz mnie tym zarazić? Dawaj, kichnij na mnie, póki pielęgniarka nie widzi.
  Zmarszczyła brwi, z syknięciem się prostując. Zagryzła dolną wargę.
— Nie miej teraz do mnie winy — wstałem z siedzenia, podpierając boki. Tooo był błąd, znowu boli. Dlaczego oni mieli kamienie!? — Zgłoś się do mnie później, teraz znikam gwałcić, czy cokolwiek — kulturalnie, bo mogę, pomachałem jej na pożegnanie. Zanim zdążyła coś zrobić, wyszedłem z pomieszczenia, kierując się do wyjścia z zamku. Pora zniszczyć komuś psychikę. Zobaczmy, kogo mamy na drodze... Zoro. Zjawił się w odpowiednim momencie. Pomijając, mam na niego parę haków, ale o tym później.
  Skocznym krokiem podszedłem do mężczyzny, witając go wyszczerzem.
— Myślałeś, że się nie dowiem? Mów mi teraz, specjalnie ją zaczepiłeś, hm? No raczej, przecież to taka piękna kobieta, co? Niebezpieczna, prawie cię zabiła. Oooh, jak ja bym sobie bez ciebie poradził! Chociaż jesteś strasznie przewidywalny. Wiedziałem, że jednak dasz jej spokój. I nawet jej teraz nie odwiedziłeś! A właśnie u niej byłem. Jakie jej było zdziwienie, kiedy zacząłem o tobie nawijać! Boisz się wściekłości z mojej strony, że chcesz wykorzystywać jedną z moich bliskich? Powinienem zabrać ci te noże, skoro jej się nie udało!
  Był zmieszany jak nigdy. Właśnie o to chodzi.

[lmao]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz