Strony

26 stycznia 2017

Od Fabiana - Cd. Leviego

  Westchnąłem, zaciskając usta w wąską krechę. Nie dość, że ten mały śmieć kazał mi nieść te szmaty, wziął jedną z lepszych koszul to jeszcze bezczelnie pakuje swoje dupsko na mój tron. Taki z niego cham. Ma szczęście, że nie mam innych ludzi na jego miejsce. Inaczej skończyłby w rowie. Najchętniej teraz bym wstał i rzuciłby gdzieś na podłogę, ale nie mogę. Śpiący Lewus to dość rzadki widok. Fascynujący.
 Oparłem palce o te u drugiej dłoni, stawiając łokcie na oparciach. Zmierzyłem wzrokiem spokojnie oddychającego mężczyznę, mrużąc lekko oczy. Farlan i Isabelle. Ściąłem im specjalnie łby na rynku. Levi mówił, że jest wierny w stosunku co do swoich. Więc czemu teraz zasnął na kolanach? Skoro dokładnie cztery lata temu skazałem jego przyjaciół na śmierć. Jest związany umową, a zabicie głównej osoby w królestwie niekorzystnie by na niego wpłynęło. Znowu wróciłby do kradzieży. A jednak oddał się mi całkowicie. Wiem, że w głębi duszy mnie nienawidzi, jednak coś go przyciąga, nie pozwala mu odejść. Widzę jego reakcje, kiedy jestem zbyt blisko niektórych person. Ten błysk w oku i zaciskanie pięści. Nie lubi tego. Hymh. Przywiązał się, i to mocno. Zależy mu na mnie? Nie. Ta znajomość ma tylko jedno na celu, choć pewnie on oczekuje czegoś głębszego.
  Ale nie jest tego pewien. Sądzi, że raczej nie zrobię większego kroku.
- To straszne, jak bardzo ludzie mi ufają. Prawda, Levi? – przeczesałem jego włosy, machinalnie gładząc przez następne minuty. W tym samym momencie mruknął cicho, wtulając się w moje ramię. Uroczo – I że los chciał mnie na króla. Oni nie mają pojęcia, co ich czeka. Elandiel też – pauza – Podobnie jak ty.
- Panie – drzwi skrzypnęły, a do sali wkroczył doradca. Posłałem mu karcące, zarazem pytające spojrzenie. Ukłonił się nisko w progu, czekając na pozwolenie, żeby podejść. Skinąłem krótko głową, przez co szybkim chodem zbliżył się do tronu. Wpierw nie był pewny co ma zrobić. Bo w końcu, zazwyczaj laski kleją się do moich kolan, a tu taki Ackerman sobie kima, a co. Pff, kto mi zabroni – Na granicach ponownie powstają zamieszki, chciałem wiedzieć, czy mam posłać dowódc... – momentalnie się zerwałem, zrzucając mniejszego z nóg. Upadł z jękiem na posadzkę.
- Żadnych piechot, sam porozwalam im łby~! – radość, radość! W końcu pobawię się tak jak należy, anie jeżdżę na kozie po stolicy. Złapałem Leviego pod pachami, podnosząc go. Patrzył się na mnie nieprzytomnie – Mam nadzieję że nie dostałeś wstrząsu, bo idziemy robić krew-krew! Cieszysz sięęę?
- Jak to? Rekrut wyraził chęć na... – a temu znowu brutalnie mu przerwano. Do sali wszedł zdezorientowany facet... Chwila, chwila, znam go. Posadziłem starszego na podłokietniku, idąc w stronę znajomego. Rozpostarłem ramiona, skocznie podchodząc do niego, zaciskając w uścisku.
- Roronoa! Nie zgubiłeś się, co~? – spojrzałem na niego... z dołu. Z dołu. Dupek mnie przerósł. Automatycznie zmieniłem grymas, przygryzając wargę.
- Bez czułości, proszę – rzucił ściszonym tonem.
- Jakoś na treningach mogłem cię tycać do woli. Nawet ręką! Bo jakoś moje ostrze ci nie pasowało – wskazałem na niego oskarżycielsko palcem. Cholera, nie pasuje mi to. Wyższy. O jeden przegub, ale wyższy. Zbyt długo siedziałem w towarzystwie Lewusa, nghh. Ano właśnie, przyturlał się tutaj. Zgarnąłem go ramieniem, klepiąc po plecach. Patrzy się na niego w ten sposób, nie pasuje mu coś? Oh, Levi, dziękuję za informacje.
  Przeprowadziłem z Zoro dość... długą rozmowę, podczas gdy Acker stał z boku, piorunując go wzrokiem. Ustaliliśmy, że zostanie tutaj, a za jakiś czas dojdzie do granic, jeżeli nie będę wracać zbyt długo. Pomimo tego, cały czas miałem skupioną uwagę na starszym, który wydawał się być przejęty zbyt dobrymi relacjami między nami. Ehh, taki naiwny. W końcu koleś proste ścieżki to dla mnie wyzwanie umysłowe sobie po prostu zniknął w odmętach dworu, powróciłem do niższego. Założył wyzywająco ręce, unosząc brwi.
- Nie bocz się, tylko ogarnij tyłek i jedziemy do Elki, mam chcicę kogoś rozpierdolić – burknąłem, wymijając go. No, Levi, jaka będzie twoja odpowiedź? Zrób w końcu krok, przestaw królową na inne pole.

< Leeewy? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz