Strony

24 stycznia 2017

Od Fabiana - Cd. Leviego

  Zaszedłem Leviego od tyłu, opierając na jego głowie skrzyżowane ręce. Zmrużyłem oczy, po czym westchnąłem cicho. Naprawdę dobry z niego podłokietnik. Trochę niewygodny, bo ciągle się rusza, ale to zawsze coś.
- Czemu zrobiłeś się taki czerwony w tawernie, hm? Nadal się mnie wstydzisz? Myślałem, że te lata całkowicie wyparły z ciebie tą niewinność – przeniosłem dłonie na jego ramiona, pochylając się – Chociaż widok zarumienionego gwardzisty jest całkiem uroczy. Ale patrz, przynajmniej odzyskałeś swoją pelerynkę! – poklepałem go po plecach, stając tuż obok niego. Mężczyzna zaciągnął się drżąco powietrzem, chowając si w swojej apaszce. Znowu się zaczerwienił. Aww, ten moment, kiedy nie jest szkarłatny od krwi, tylko od zawstydzenia. Odwróciłem się w stronę dworu, widząc zamęt wśród służby. Ehh, baższ, teraz ci idioci będą mnie szukać. Chwili spokoju nie ma. No nic, pora się zbierać. Trzeba zgarnąć Ackermana i powydzierać się na służących. Sprawnym ruchem przyciągnąłem go do siebie, ignorując jego wkurzony wyraz. Niech się cieszy, że nie podzielił losu swoich towarzyszy, tylko zaproponowałem mu układy. Jak na zwykłego złodzieja z kompleksami, umiał zrobić wszystko cicho i skutecznie. A na treningach nieźle majtał mieczem. Heh. Wiem, że w przyszłości może mi się przydać, poza tym jest mi też potrzebny do czego innego. Nie tylko do wrzeszczenia na kurz. Może i jest przewidywalny przez te swoje zasady, ale czasami potrafi mnie zaskoczyć. Bardzo. Udowodnił mi to, ekhem. Wasza wysokość. I samo to, że ignoruje wiele rzeczy podczas... wielu. Rzeczy. Ehym.
- Tak w ogóle, to spoko spodnie. Nie wiedziałem, że potrafią złożyć namiot, no naprawdę, ja sam nie umiem. Choć nie, nie. To ja je do tego zmotywowałem, conie?
- Przestań do mNIE MÓWIĆ – zaśmiałem się krótko, odchylając łeb to tyłu.
- Levi, ja wiem o czym myśliiisz – splotłem łapy na karku, patrząc na mężczyznę spod przymrużonych powiek.
- Natomiast twoje myśli są na tyle brudne- że mnie nie dotykaj. Po prostu – syknął krótko. Ironia postanowiła dać mu kopa w tyłek i zafundowała mu spotkanie z błotem. Jakieś dzieci przebiegały przez drogę, ciągnąc za sobą taczkę, czy cokolwiek innego. Jedno z nich siedziało na kozie, szacun. Zrobiłem krok do tyłu, a sprawcy zatrzymali się obok, wpatrując w gwardzistę. Stał, tak po prostu, gapiąc się na buty. Miały szczęście, że nie ukończyły osiemnastki. Prawdopodobnie chciałby sprawiedliwości. Przysłoniłem twarz dłonią, parskając cicho.
- Dam wam pięć monet jak wrzucicie go do gnoju, pffsh – zgraja skłoniła się w pasie, podchodząc po chwili do Ackermana, ale ten wolał mordować spojrzeniem mNIE, A NIE ICH.
- Fabian, dezynfekuj mnie
- Brud ci pasuje, se-
- Własną mordą zaraz to zrobisz
- Daj spokój, boo lEVI ODSUŃ SIĘ, ODSUń SIĘ MóWIĘ, NIE DOTYKAJ MNIE
- OSTATNIO WZDYCHAŁEŚ COŚ INNEGO
- JESTEŚ POJEBANY, NIE PRZY LUDZIACH
- o TO MI WŁAŚNIE CHODZI, ZBOCZEŃCU JEDEN – wcale nie zaliczyłem połowy królestwa, nieee, ale zaraz zaliczę w mordę, wiem to po prostu, on jest coraz bliżej. KOZO NA PRZÓD, NIE ZAWIEDŹ MNIE, A MOŻE NAWET WEZMĘ CIĘ DO ZAMKU. Szkoda tylko, że chłopak od niej krzywo się na mnie patrzył, a Lewus mimo tych wykałaczek zamiast nóg popylał za mną równo. No i ten głupi wszarz nie chciał jechać prosto, cholera jasna. Ale nadal mknĘŁA W STRONĘ DWORU, TO DOBRZE. On wrzeszczał coś z tyłu, tylko jakoś dostałem ochoty na ignorowanie jego. Kóz przebierał kopytami szybciej, Lewy natomiast zniknął mi z pola widzenia. Albo ma dość, albo rzuci we mnie choinką czy innym badziewiem. Byłem dobre parędziesiąt metrów od wejścia, strażnicy zeszli mi z drogi, a jego nadal nie było. O hej Levi. O. Kurna.
  Odstawił gdzieś mojego konia na bok, tyle że padłem plecami na kafelki. Syknąłem cicho, czując zimną podłogę. Podparłem się łokciami, podczas gdy ten stał nade mną wyczekująco.
- Mogłem zostać w pokoju – mruknąłem
- Mogłeś – zawyrokował. Prychnąłem w odpowiedzi – Na co była ta cała akcja, co? Rozumiem, że wolisz kiedy wkurzam się na ciebie ja, niż własna obstawa?
- Zdecydowanie. Tylko widzę, że twoje spodnie dalej mają problem – uniosłem brew, poprawiając pozycję. Szybka zmiana tematu, choć pewnie się nie uda.

< Nie wyszło mi ;-; >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz